Wylądowałem w łóżku Jennifer Lopez zupełnie przypadkiem. Ale o tym, jak to się stało, napiszę na końcu.
Jest rok pański 1625, kurtyna w górę, scena pierwsza.
Zamek królewski w Sztokholmie, poźny wieczór, za oknem leniwie spadają z nieba płatki śniegu.
Król Gustaf II Adolf przymierza właśnie nowe wdzianko, skrojone przez nadwornego krawca Ansgara KappAhl’a. Po delikatnych korektach wentylacji pod pachami, król udaje się dostojnym krokiem zwycięzcy do sypialni królowej. Po kilku minutach zostaje wykopany za drzwi. „Precz niedorajdo, nie pokazuj mi się na oczy”- prychnęła Ona. Król ze spuszczoną głową idzie spać tym razem do swojego łóżka.
Scena druga, kurtyna, widok na węzeł komunikacji międzymiastowej.
Król za pośrednictwem swojego najlepszego posłańca Ingmara Ericssona wysyła depeszę do najlepszego fachury w branży o treści „miguniem do mnie bo łeb ci spadnie”.
Szybka przecierka efekcik i druga część sceny drugiej.
Tron, na nim król w ciuchach od KappAhl’a przednim posikany ze strachu Henrik Hybertsson. „Wiesz, po co cię wezwałem przed swój majestat kmieciu?” – zagaił król.
„Nie śmiem się domyślać co siedzi w głowie jej krówlewskości”- odparł, oczekujący najgorszego Henrik. Jego bojaźń brała się ubiegłotygodniowej zadymy, związanej ze zniknięciem z przyzamkowej kotłowni dwóch ton lofixu. „Ten lofix jej królewska mość, dobroczyńco jaśnie panie to, to …. Co wy mi tu pieprzycie o jakimś lofiksie” – ryknął król rozlewając sobie na nowe spodnie kielich świątecznego Dryck Julmust’a. „Wiecie z kim toczymy wojnę Hybertsson?” – zasyczał przez zaciśniętą sztuczną szczękę. „No.. no.. tego no. Z Polaczkami Hybertsson niedouczony matole!”. „Słuchaj no inżynierku niedojdo życiowa, wyślesz mi tu zaraz Ericssonem depeszę do tego speca od mebli z drewna, tego wiecie Hybertson, tego no jak mu tam, Markusa Ikea” – zripostował Henrik. ” Taaak o niego mi chodzi” -potwierdził beznamiętnie król odganiając stado much, krążących wokół od trzech miesięcy nie pranej wyfiokowanej peruki. „Każcie mu naciąć drewna Hybertsson, tylko nie tego paździerza, z którego tłucze te swoje mebelki. Drewno ma być porządne, twarde takie wiecie, jak konar po Braveranie”. „Chociaż, do diaska, wszystkie reklamy kłamią Hybertsson” – wrzasnął tym razem tak głośno, że zespołowi grającemu do tej pory jako tło powypadały z rąk instrumenty. „Co się gapicie ABBA ??” – rzucił poirytowany w kierunku zespołu. „Czujcie się zwolnieni od jutra! Roxette zajmuje wasze miejsce.”
Wstał gwałtownie i idąc rzucił przez ramię: „będziecie budowali mi, Hybertsson, okręt wojenny!” „Udaję się spuścić manto Polakom.” Mamrotał coś potem o konarze, braveranie i o tym, że go stara ciągle wnerwia, bo ona chce a on nie za bardzo może. Znikął potem w półmroku bardaszki, ciepiąc drzwiami tak mocno, że stiuk posypał się na parkiet.
Scena trzecia
Jest rok 1623. Nabrzeże portowe, piękna pogoda, Hybertsson i Ikea czekają na inspekcję siedząc na stępce budowanego okrętu. Wtem z oddali daje się słyszeć tętent wielu koni. Zza parkowych drzew wypada pełnym ogniem powóz, prowadzony przez samego króla. Popis króla wyrwał obserwujących z trzewików. Król slajdem poszedł po rondzie i chcąc przyszpanować zaparkował powóz, obracając go efektownie na ręcznym. Kurz opadał kilka minut. W tym czasie stoczniowcy podnosili swoje opadłe szczęki z ziemi. Król wysiadł wreszcie z powozu i szczerząc swoje sztuczne zęby posunął tekst znany i dziś –”niezła bryczka co panowie ??” Nie czekając na odpowiedź odwrócił się w kierunku powozu i rozpoczął swój monolog na temat nowej zabaweczki. „Zgłosił się do mnie” – mówił szybko z przejęciem ” jakiś nowy producent, Rangwald Volvo czy jak mu tam?”. „Pisał, namawiał, że sampla przyśle do testów, że moc jest i że bezpieczniejszy, myślę dawaj chłopie, przysyłaj, pomęczymy trochę koniki.”
..”Ale zaraz zaraz co ten okręt taki mały ?!” Widać było jak włosy na peruce zjeżyły się królowi, przygarbił się, przymrużył oczy. Krew szybko napływała mu do twarzy a ręce zaczęły drżeć tak mocno, że kluczyki od powozu upadły na żółtozłoty piasek nabrzeża.
„Wy kretyni !” – krzyczał, „niedouczone patafiany, inżynierowie z koziej dupy !!” „Ale królu…” – próbował wtrącić Ikea. ” Milcz głupku! U mnie w kraju to ty kariery nie zrobisz, już ja o to zadbam.” „Kamienie do szyi i do morza z nimi” – wył król. W końcu cofnął się dwa kroki, uspokoił oddech, bo już w oczach miał oznaki hiperwentylacji, wydoł usta i mówi. ” Słuchajcie no ciecie kwadratowi, zanim na dno to ma być tak: ma być dwa razy wyższy, dwa razy dłuższy, ma mieć 64 działa nie jak te niemieckie popierdóły. Pogadajcie z tym, co to kombinuje z tymi latawcami, ten no jak mu tam, Saab, tak Valfrid Saab, niech uszyje takie żagle jakich świat nie widział !!”
„Ale królu”- próbował wtrącić Hybertsson. „Milcz idioto, wiem lepiej” – syknął. „Tak ma być i ch…j”.
Odwrócił się, strzelił z centralnego zamka, zapiął pasy i odjechał z piskiem kopyt w kierunku zamku. Wszyscy stali jak wryci. W tłumie dało się słyszeć ciche głosy.
„To się nie uda!”
„Drewno od Ikei nie wytrzyma!”
„Armaty będą za ciężkie!”
Po chwili pojawia się wiadomość od Ericssona. Właściwie to od króla, ale przesłana przez Ericssona:
„Zapomniałem o dwóch kwestiach. W kiblu mi proszę wyrzeźbić polskiego króla, żeby moją królewską dupę oglądał jak siadam. Za audio ma robić na okręcie Cardigans, bo to jakaś nowość jest podobno. I bez dyskusji bo wiem lepiej”.
Scena czwarta
Rok 1627. Inspekcja.
Król – „co wy wiecie tępe matoły. Jeszcze wyższy.”
Scena czwarta
Rok 1628. Inspekcja.
Król – „co wy wiecie tępe matoły. Jeszcze dłuższy !!!! i smukły jak Greta Garbo !!”
Scena piąta
Rok 1628 wodowanie.
Król na wzgórzu. Na parkingu pod wzgórzem kolejny prototyp kolejnego szaleńca, tym razem jakiegoś tam Koenigsegga. Okręt na pochylni.
Ktoś przecina linę w zastępstwie Markusa Ikea. Mówi się, że ze strachu przed porażką wyjechał do Polski czy do Prus. Zresztą kogo to obchodzi i tak facet jest skończony w oczach jeśnie króla Gustawa.
Statek zsuwa się po pochylni.
Najpierw wolno potem coraz szybciej po to, by na końcu z olbrzymim impetem i pluskiem morskich fal stanąć w portowym basenie.
Żołnierze błyskawicznie pakują manele na pokład. 120 ton kamiennego balastu utrzymuje kolosa w pionie. Burty szczerzą swoje zęby, uzbrojone w dwa rzędy armat.
„Dajcie tam cynk do admirała Fleminga” – wycedził podekscytowany król. „Niech da rozkaz na wypłynięcie z portu. Tylko powoli, bo żagle nie są dotarte i mocy naddatek mają.”
Kapitan Hansson kiwnął palcem na marynarzy. Ci wyszkoleni dzięki dodatkowym ćwiczeniom zorganizowanym przez ministra obrony Antona Maciarenssona wyprowadzają statek z portu.
Król dumny i blady obserwuje manewry okrętu i już oczami wyobraźni widzi, jaki to wszystko lansik wniesie na zlocie galeonów, organizowanym rokrocznie w podbitej przez niego ostatnio Holandii.
Scena szósta ostatnia
Król drze się przez zestaw Bang & Olufsen.
„Wszystkie żagle w góręęęęęęęę.”
Żagle rozwijane nadymają się jak balony. Okręt wypływa zza górki, na której stoi król, minister obrony i reszta kwiatu inteligencji rządowej obserwujący symbol imperium i narzędzie wojny w jednym.
Wtem nieco silniejszy poryw wiatru przechyla okręt na lewą burtę, woda z impetem wdziera się do jego wnętrza.
Okręt tonie.
W ciągu kilku minut majestatycznie opada na dno.
Kamera ukazuje ciała tragicznie zmarłych w katastrofie 50 marynarzy.
Kurtyna opada smutna muzyka w wykonaniu Cardigans. (Szczęśliwie spóźnili się na próbny rejs i przeżyli).
KONIEC
Tadam Tsss…..
Ironia losu jest taka, że jak kilka innych katastrof, ta wydarzyła się 10-go tyle tylko, że sierpnia. Stworzona do rozwiązania katastrofy komisja do badań przyczyny katastrofy, nie obarczyła nikogo winą. Nie obarczyła, bo Henrik Hybertson zmarł, lub ktoś pomógł mu umrzeć w 1627, czyli rok przed wodowaniem. Ikea uciekł a za budowę knota konstrukcyjnego będącego symbolem małego siurka króla tak naprawdę odpowiadał on sam.
Wrak leżał sobie na dnie do 1956 roku i został wreszcie wydobyty i przekształcony w fantastyczny obiekt muzealny, o którym wiele osób nie wie zupełnie nic.
Dziś po tylu latach robi niesamowite wrażenie. Oglądając tak naprawdę nówkę okręt z przebiegiem jednej mili na liczniku, człowiek słyszy w uszach komendy bosmana, krzyki marynarzy i łopot żagli.
Oglądaliśmy to muzeum dzięki szybkiej wycieczce do Sztokholmu prawie rok temu – http://www.polferries.pl/turystyka/wycieczki
No tak, ale myślisz przez cały czas jak to się stało, że wylądowałem w łóżku Jennifer Lopez? Świntuszku?! Otórz zarezerwowaliśmy sobie w ramach wycieczki wypasiony Hotel w Gdańsku. Nie wiem do dziś, dlaczego pan recepcjonista zamienił nam bez jakichkolwiek naszych sugestii normaly pokój na apartament prezydencki.
„A czy my mamy teraz dopłacić te 2700 za dobę za ten pokój” – pytam recepcjonistę, z widocznym, jak się okazało po późniejszej relacji żony i córki, przerażonym wyrazem twarzy.
„Nie proszę pana, mają państwo ten pokój w cenie standardowego, proszę się nie niepokoić.”
„He ale jak to jest apartament prezydencki, to kto tam spał ważny?” – konwersuję dalej już coraz bardziej wyluzowany.
„Jak to Pan nie wie? Jennifer Lopez!” – odparł z uśmiechem recepcjonista.
Nie spałem całą noc, leżałem w tym łóżku co ona i myślałem…….
Oczywiście o wycieczce do Sztokholmu 🙂
Strona muzeum – http://www.vasamuseet.se
Tyle udało się przepłynąć no i fik
A to rzeźba z okrętowego kibla
Ciekawe którego króla przypomina:)